29 października 2017

Czego nauczyła mnie pasja?

Dziś będzie trochę filozoficznie. A to zapewne przez wietrzną i niezwykle deszczową pogodę jaka do mnie zawitała. Normalnie aż strach gdziekolwiek wyjść. Temat chodził mi już po głowie dłuższy czas odkąd przeczytałam artykuł o korzyściach posiadania pasji. I tak zaczęłam się zastanawiać czego nauczyłam się przez te parę lat wyszywania i blogowania? Doszłam do wniosku, że nawet sporo...




Cierpliwości

Ile trzeba krzyżyków postawić by powstała praca i ile słów napisać by stworzyć bloga, wiedzą tylko Ci, którzy zarywali nie jedną noc nas haedami czy postami.... Nie możemy zrażać się błędami i innymi przeciwnościami ile razy pomylimy kolor, nie w tą stronę krzyżyk, wybierzemy nie właściwy materiał, nie ta ilość nitek, nie ta igła... Wiele jest takich przeszkód. Ale każda przeszkoda jest nie po, to by nas zatrzymać, ale by pokazać drogę.




Dokładności

Każda byle jak zrobiona, byle szybko i po łebkach praca nie wyda żadnych plonów i nie da żadnej satysfakcji a błędy uwidocznią się prędzej czy później. No bo komu podobaja się krzywe krzyżyki, niedopasowane kolory czy wyłaniające się spod krzyżyków tło...?




Organizacji czasu i przestrzeni

Mimo natłoku obowiązków w życiu codziennym starcza nam czasu na naszą pasję. Jak to my to robimy? To proste...jeśli chcemy robić to, co kochamy, to wydostaniemy spod ziemi te potrzebne nam minuty. Byle tylko postawić pare rządków krzyżyków...
Czasami zaś brakuje nam miejsca na nasze narzędzia hafciarskie. Wtedy przewalamy całe wnętrzarskie fora i strony, by tylko zorganizować swoje stanowisko. Bywa tak, że musimy tworzyć nowe rozwiązania, by dopasować funkcjonowanie stanowiska do naszych potrzeb (co dodatkowo uczy nas kreatywności) I jak się okazuje, wcale to nie jest takie trudne jak się może wydawać.



Liczenia

Tak, tak dokładnie.  Zawsze byłam kiepska w matematyce, zdecydowanie wolałam przedmioty humanistyczne. Nawet podstawowe równania przynosiły mi problemy. Ale czego się nie robi, by dobrze rozmieścić na materiale haft...





Rozwiązywania problemów

Co zrobić, kiedy źle rozmieściłyśmy haft na kanwie...pomyliłysmy kolor, źle dobrałysmy ilość nitek itd... ale zawsze znajdujemy na nie receptę i powstaje wspaniała praca...




Wytrwałości

W dążeniu do skończenia haftu. Nie poddawać się temu, że wolno prace posuwają się do przodu, że pojawiają się pomyłki. No cóż, jesteśmy tylko ludźmi. Czasami trzeba było się cofnąć, żeby później móc pójść dalej. Co się odwlecze to nie uniecze.  Oj nie raz, nie dwa trzeba było pruć. To uczucie zna każda hafciarka.



PASJA to przede wszystkim poczucie komfortu. Którą hafciarkę wyszywanie doprowadza do furii? Tylko taką, którą haftu nienawidzi. Owszem, bywa że dostaję nerwicy, bo pomyliłam kolor i trzeba pruć...ale mimo tego, kocham to, co robię i jestem gotowa pruć dalej byle tylko powstał efekt końcowy...
 
Nie trzeba również mówić, jak sama czynność wyszywania wciąga. Powoduje, że nagle jesteśmy w innym świecie, bez problemów, gdzie wszystko wokół nas nie istnieje a czas nagle przestaje mieć znaczenie.


A Was, czego nauczyła Wasza pasja? I czym ona dla Was jest? Czy to hafciarstwo, czy macie jeszcze inne hobby? Podzielcie się tym, bardzo chętnie poznam Wasze historie.


Tekst Małgorzata Karnas

6 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć. Pięknie to opisałaś. Moje haftowanie pomogło mi nie zwariować w krytycznym momencie moje życia. To moja terapia na smutki i problemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie opisałaś swoją pasję. Jest to miłość na zawsze. Ta pasja nas nigdy nie zdradzi a dużo nauczy. W naszych pracach przedstawiamy siebie, pokazujemy swoją duszę, swoją miłość której nikt nie może nam odebrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę się podpisać pod Twoimi słowami obiema rękami ;-) U mnie więcej drutów i szydełka niż haftu, ale wszystko to jest dla mnie najlepszą formą relaksu po całym dniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z wszystkim się zgadzam - właściwie każda pasja uczy tego samego i niezwykle rozwija :)
    Z chęcią dołączam do obserwatorów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale ujęłaś pasję, przy ostatnim akapicie az się popłakałam. Jakie to piękne "No cóż, jesteśmy tylko ludźmi. Czasami trzeba było się cofnąć, żeby później móc pójść dalej". Dokładnie tak, mimo że ma się tą frustrację nie raz i furię, że to tyle trwa, ale potem podziwiamy w nieskończoność swoje dzieło.
    Mnie haft nauczył cierpliwości, kombinowania, rozwiązywania problemów, a przede wszystkim haft dla mnie jest sposobem na radzenie sobie z stresem.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie.